Podróż 3505 km Meksyku!!!
Lecimy , wreszcie , nareszcie lecimy. po długim czekaniu, planowaniu, wreszcie lecimy, przez Paryż, który strajkuje i odprawia nas zamiast po 4 to po 10 godz, obrazki zrezygnowanych w oczekiwaniu pasażerów oglądałam wcześniej tylko w telewizji , a tu proszę sama doświadczam na własnej skórze.
Lądujemy po kolejnych 11 godz w mieście Meksyk, jest po północy więc widać miliony świateł wyznaczający obszar tego rozległego miasta , 3 pod względem najbardziej zaludnionego miasta na świecie. Ma mieć ok. 30 mln mieszkańców, choć kto to wie naprawdę...
MIASTO MEKSYK
Leży na wysokości ok 2200 m n.p.m , otoczone wulkanami , założone zostało przez Azteków. Uwazali oni , że ich praojczyzną jest kraina Aztlan. Tam właśnie po raz pierwszy zobaczyli orła siedzącego na kaktusie i pożerającego węża. Orzeł symbolizuje niebo i słońce, wąż oznacza ziemię, a kaktus pożywienie dla ludzi pustyni. Po długiej wędrówce bóg Huitzilopochtli - bóg wojny, doprowadził lud Azteca (Mexica) do jeziora Texcoco , gdzie na wyspie zobaczyli kaktus a na nim orła pożerającego węża. Była połowa XIV wieku. Założyli miasto Tenochtitlan , plotąc z trzcin maty, które obkładano błotem, tak tworzyli uprawne pola.
Bernal Diaz del Castilio , żołnierz Cortesa opisał w swym pamiętniku miasto pełne przepychu, kanałów, mostów, plac targowy Tlatelolco odwedzało codziennie ok. 70 tys kupców, nie było takiego miasta w średniowiecznej Europie.
Nas miasto Meksyk powitało chłodem - 8'C - i deszczem, choć przyznam szczerze, że spodziewałam się , że będzie zimniej. Przez padający deszcz nie zwiedziliśmy parku Chapultepec i nie pływaliśmy po kanałach Xochimilco, jednak nie podddalismy się pogodzie i coś tam jednak zobaczyliśmy.
Na początek Muzeum Antropologiczne - jedno z najwspanialszych ponoć na świecie. Środek muzeum to rozległe patio, które skupia wszyskie wejścia do poszczególnych sal : Majów, Tolteków, Azteków, Oaxaca i in. Na piętrze urządzono wystawy dotyczących współczesnych Indian żyjących w Meksyku.
Zobaczyć tu można olmeckie głowy, Kamień Słońca Azteków o prawie 4 m średnicy, syntezę wiedzy astronomicznej, makietę grobowca króla Majów Pakala, figury chacmool, kopię pióropusza Montezumy II, stoły ofiarne, słowem wszystko, co dotyczy cywilizacji prekolumbijskich. Architektem muzeum był Pedro Ramirez Vasquezana , ten sam człowiek, który wybudował nową świątynię dla Matki Boskiej z Guadelupe.
No własnie - Madonna z Guadalupe...
Patronka Meksyku i obu Ameryk, myśmy ogromnych tłumów nie widzieli choć pielgrzymuje do Niej ok 6 mln pielgrzymów co roku. Symbol narodowej jedności Meksyku. Objawiła się pewnego ranka w 1531 roku rolnikowi, indianinowi, Cziczimekow Juanowi Diego. Dziewica Maryja prosiła go o to, by w miejscu objawienia zbudowano świątynię, Diego poszedł do arcybiskupa, ale ten nie uwierzyła mu. Cuda się powtarzały, aż Matka Boga poleciła Diegowi nazrywać róż i zanieść je do pałacu , gdy Diego rzucił kwiaty do stóp biskupa, na chuście po kwiatkach pojawił się obraz Dziewicy Maryji.
Na placu stoją 2 świątynie. Pierwsza bazylika powstała w XVII wieku, nie jest już w stanie pomieścić tysięcy wiernych a i ściany zaczynaja pękać i światynia zaczyna się pochylać i chodząc po niej ma się wrażenie, że się kręci w głowie.
Nowa bazylika ma przypominać z zewnątrz samą Matkę Boską, z boku przypomina Królową w koronie i niebieskiej szacie i rzeczywiście może pomieścić tysiące pielgrzymów. Ruchomy chodnik przesuwa tysiące pielgrzymów chcacych zanieść swe prosby do Madonny.
Obraz Madonny z Guadalupe można spotkac wszędzie, w każdym kościele jest poświęcony Jej ołtarz, w kanionie Sumidero także na skale zawieszony jest Jej wizerunek.
plac Trzech Kultur - to symbl pomieszania czasów sprzed Kolumba , Konkwisty i wspólczesnego meksyku. Oglądać tu mozna ruiny Tlatelolco, największego targu Azteków, ostatniej twierdzy przeciw Hiszpanoem, obok kosciół św. Dominika, zbdudowany z kamieni Tlatelolco, a kawałeczek dalej pomnik pamięci ofiar masakry z 1968 roku, protestujących przeciw polityce rządu. A kwintesencją stosunku współczesnych Meksykanów do przeszłości jest napis na tablicy: Nie była to klęska, ani zwycięstwo, ale bolesne narodziny mieszanej rasy, która stanowi o dzisiejszym Meksyku
Dom w kafelkach- Casa de los Azulejos, XVI wieczny pałac obłożony biało-niebieskimi kafelkami.
Pałac Sztuk Pieknych- tu też są prace Riery, Orozca, Tamaya.
Torre Latinoamericana - pierwszy meksykański wieżowiec.
i wreszcie Zocalo... w czasach prekolumbijskich rynek z piramidami bogów wojny i deszczu, obecnie mieści się Katedra , ruiny świątyni Temla Mayor , Pałac Narodowy.
Katedra budowana była przez 300 lat, oglądałam tam Ołtarz Przebaczenia,, Ołtarz Królewski, wzdłuż katedry rozmieszczone są kapice boczne , m.in ze świętym od spraw niemożliwych i ze świętym błogosławiącym w dzieci, tego drugiego sobie darowała, ale pierwszemu powierzyłam kilka spraw. Jest tam też kapliczka ze świętym od próśb o zachowanie różnych czynów w tajemnicy. Prośbę pieczętuję się zamknięciem kłódki i wyrzuceniem kluczyka, kłódek było dużo, niechlubnych tajemnic tym bardziej więcej...
katedra też się zapada, cóż jeśli miasto powstało na jeziorze, meksykanie jednak ratują jak mogą, konstrukcję podtrzymują metalowe rusztowania.
Templo Mayor mnie rozczarowało, myślałam, że ruin będzie więcej , ale niestety hiszpanie dzieła zniszczenia dokonali, z resztą może to pewnie współczesny Meksyk zbudowany jest na ruinach. W Muzeum Antropologicznym zobaczyć można makietę, która daje wyobrażenie o ogromie miejsca. Były tam 2 wielkie świątynie: Huitzilopochtli- boga wojny i Tlalocowi - boga deszczu, pałace : Montezumy i in dostojników, zocalo oczywiście.
Pałac Narodowy obwarowany jest strażą , kontrolą osobistą jakbyśmy rzeczywiście mogli zobaczyć prezydenta i zrobić mu krzywde.... Wybudowany został w miejscu pałacu Montezumy. przyszlismy tu po to, by zobaczyć murale Diego Rivery dekorujące klatkę schodową i krużganki 1- piętra. Przedstawiają historię Meksyku,
a na deser Muzeum Fridy Kahlo, niebieski dom, w którym urodziła się malarka pozostająca przez wiele lat w cieniu Dieo Rivery, a doceniona po śmierci. Zaczęła malować, gdy kalectwo przykuło ją do wózka inwalidzkiego. oprócz galerii obrazów ogladamu jej kuchnię , sypialnię dzienna i nocną, pokój Diego, jej warsztat pracy, suknie i patio z ogromem zieleni. zazdroszczę Meksykanom tej zieleni w środku posesji.
Jedziemy dalej, krajobraz za oknem to równiny porośnięte agawami i opuncją , jedziemy zobaczyć jak produkuje się pulqe - sok z agawy poddany fermentacji, zawiera ok. 5% alkoholu i poznać jak wiele zastosowań ma agawa - można z niej robić papier, kolce służą jako igła do szycia , wyrabia się z niej włókno, itd
a potem... Teotihuacan - miasto boga Quetzalcoatla. zwidzamu pałac Jaguarów, znajduja sie tam malowidła własnie z jaguarami, tuz obok Piramida Księżyca, My natomiast wspinamy się na piramidę Słońca, mąż wchodzi na szczyt, ja odpuszczam gdzieś w połowie i myslę sobie, że gdyby ktoś me serce chciał złożyc w darze bóstwom to byłoby mi wszystko jedno, bo Aztekowie składali ofiary z ludzi. Był to ogromny zaszczyt dla wojowników, rodów, kobiety spodziewając się dziecka już przeznaczały potomka bóstu.
Aztekowie wierzyli, iż bogowie, aby stworzyc Piąte Słońce poświęcili swoje życie, oddali swa krew, by wprawic je w ruch. Obowiązk karmienia Piątego Słońca, aby miało siłę wędrować spoczywał na Aztekach , karmili je bijącym sercem ludzkim, które wyrywali śmiałkom.
no i wracajac do Piramidy Słońca- jest ogromna , ma 64 m , stopni jak wyczytałam w żródłach ma być 248 i są strome, ale z góry roztacza się ładny widok na cały kompleks świątynny, na Aleje Zmarłych , na równinę...
zaczął padac deszcz, ruszamy dalej zobaczyć Temlo Quetzalcoatl, też mi sie podobała, ozdobiona wężami w piórach i wyłupiastymi oczami Tlaloca, boga deszczu, jak musiało to wyglądać barwnie w swych świetlanych czasach...
Aztekowie byli bardzo waleczni, podbijali okoliczne ziemie , składali takze ofiary z jeńców, żadali muszli, piór ptaka quetzala, skór jaguarów, przyjmowali zwyczaje ludów podbijanych, ich osiągnięcia. Stworzyli Kodeksy - książki z pismem obrazkowym.
i dalej w drogę... jedziemy do Acapulco, ale po drodze oczywiscie zwiedzamy
CUERNAVACA - przewodniki podają, że to miasto wiecznej wiosny, no i rzeczywiście powietrze jakby lżejsze niż w Meksyku. Zwiedzamy tu Katedrę i rynek , na którym mozna zobaczyć Pałac Corteza i na urzędzie miasta jest tablica poświęcona ludziom , którzy zginęli bezsensowną śmiercią , np. w zamachach.
TAXCO - miasto słynące z wyrobów ze srebra bardzo nam sie podobało, wąskie uliczki , brukowane, białe garbusy - taksówki manewrujące , białe ściany domów ładnie komponują się z kościołem z różowego kamienia pod wezwaniem Santa Prisca. Srebra było dużo , wyroby ładne, tylko ceny mi sie nie podobały. Kościół ufundował Jose de la Borda, górniczy przedsiębiorca.
plaże są piękne dopuki bosą nogą nie ustanie się na malutkie kamyczki i pokruszone muszle. w dawnych czasach miasto handlu z Chinami , dziś kurort i domy sław. Już sama nazwa jest magiczna...
W starej części Acapulco znajduje się skalista skała La Quebrada, z której młodzi smiałkowie skacza do wody, skała ma ok 37 m, a smiałkowie musza trafić w nadchodzącą falę , inaczej rozbiją się o skałę...
My wybraliśmy się też na przejażdżkę katamaranem żeby podziwiać zachód słońca. Do portu zawijają super statki z bogaczami na pokładzie, ale też i pełne towarów do przeładunku. Przy katamaranie pływają młodzi chłopcy bardzo chętni do wyłowienia pieniędzy, jeśli tylko ktoś zechce im je wrzucać. Zachód był piękny , ale przed zachodem udało nam się zobaczyć rezydencje sław: Placido Domingo, Antonio Banderasa, Michela Jaksona i in. przez skromnosc poprosiliśmy naszą Panią pilotkę, żeby nie pokazywała domu Amarasekarów ;))
Koniec lenistwa, czas zabrać się do roboty i zacząć być turystą, a więc do autobusu....
Co po drodze? 2 wulkany: Popocatepetl i Iztaccihuatl, w skrócie popo i Itza. Legenda głosi, że popo był wojownikiem zakochanym w Itza, pięknej azteckiej księżniczce, która myśląc, że jej ukochany zginął w walce, umarła z żalu. Gdy popo wrócił z wyprawy wojennej, złożył jej ciało na wzgórzu i stoi do dziś jako jej wierny strażnik.
zanim zawitaliśmy do Puebla pojechaliśmy do Cholula, miasta w okresie prekolumbijskim ważnego pod względem religijnym. Znajduje się to Wielka Piramida, największa w Mezoameryce, a w ogóle ponoć największa na świecie pod względem kubaturowym. Cała konstrukcja pokryta jest roślinnością, wygląda jak wielkie wzgórze, a nie jak piramida, może to zmyliło Hiszpanów i nic nie zniszcyli, na górze zas pobudowali klasztor franciszkański.
W Choluli jest zresztą ogromna liczaba kościołów. Oglądaliśmy jeszcze 2 świetne kościoły: Santa Maria Tonantzintla i San Francisco Acatepec .
Ten pierwszy został zbudowany przez Indian, rzeźbiony bardzo bogato, nie ma chyba wolnego miejsca do zagospodarowania. W tym kościele Indianie przemycili swe wierzenia, spotkać tu można boga Quetzalcoatla, setki główek dziecięcych, które symbolizują odrodzenie się Indian, a nam przypominają barokowe aniołki, rzeźby mają indiańskie rysy twarzy.
San Francisco Acatepec ma fasadę zabudowaną kafelkami naprzemiennie z gipsem
Przy wjeździe do Puebla wita nas rzeczywiście gromada aniołów. Tu oglądamy katedrę, na zewnatrz wygląda na surową, ale w środku nas zachwyca, plac przy katedrze przyciągnął tłumy, oglądamy też przepiekną kaplicę Różańcową w Kościele Sw. Dominika.
Kupujemy tu ogromna ilość ceramiki Talavera targując się zawzięcie .
Jest to jedno z wielu stanowisk archeologicznych w okolicy Oaxaca , ośrodek Zapoteków, piękne stanowisko, położone na ściętej górze. Co tam było ? Obserwatorium, boisko do gry w piłkę, wielkie platformy, płaskorzeźba tańczących na scianie pałacu. monte Alban funkcjonowało najdłuzej jako cywilizacja starozytnego Meksyku. Zapotekowie stworzyli system hieroglifów opartych na systemie kropek i kresek, używanym także przez Majów.
W Santa Maria de Tule rosnie przeogromne drzewo liczące ponad 2 tys lat, o obwodzie 50 m ma byc jednym z największych na świecie. Podobają nam sie też bardzo krzaczki przycinane w kształcie zwierząt, ludzi...
Potem jedziemy do Mitli jednego z wazniejszych ośrodków Zapoteków, póxniej Misteków. Mitla nie została opuszczona po hiszpańskich najazdach, Mitla to budowle z kamiennymi mozaikami, Mistekowie cieszyli sie opinią świetnych rzemieślników, wytwarzali bizuterię, ceramikę, mozaiki. Znane są kodeksy Misteków , które przedstawiają wydarzenia historyczne, bóstwa. A my oglądamy tu rękodzieło Indianek - ich koronki, szale, bluzki...
Poznajemy po kawełczku Meksyk, a co kawałek to ciekawiej. Góry były, ruiny były, miasta duże były, dziś czas na przejażdżkę po Grijalva rzekę tworzącą Kanion Sumidero. Zanim tam docieramy zdziera nam się opona do cna , przyczyną jest vlacha , która sie odrywa, zaczepia o oponę i skutek jest taki, ze stoimy. Rzecz się dzieje pode mną , obiecuje więc wszystkim, że od dnia kolejnego nie będę jadła jajecznicy....Przygarniają nas Niemcy do swego autokaru i tym sposobem jedziemy dalej do kanionu... Skały Kanionu mają do 1 km wysokości, widzimy krokodyle, które zastygaja w bezruchu uwaznie nas obserwując, sępy suszące swe piórka, kormorany i niestety masę śmieci, które spływają z gór...
Dzień kończy się ziedzaniem stolicy stanu Chiapas - San Cristobal de las Casas . Część nazwy miasto zawdziecza Bartlolome de las Casas - biskupowi, który bronił Indian przd kolonizatorami. Co tu ogladamy? Barokowy kosciół św Dominika, ale to juz wieczorem, wchodzimy też do katedry, włóczymy się po Zocalo jak zwykle, zaglądamy do sklepów , np. z czerwonym bursztynem przypominającym plastik. San Cristobal bardzo nam sie podoba, miasteczko z klimatem
To był jeden z ciekawszych dni, Rano pojechaliśmy do San Juan Chamula miasteczka Indian. Tam natrafiliśmy na Carnaval. Jest to uroczystość religijna obchodzona na tydzień przed rozpoczęciem postu. To czas kolorowych parad, fajerwerków, jedzenia , picia. U Indian były to wyścigi dookoła rynku , nie bardzo przyznam wiedziałam o co chodzi. Nie można tam robić zdjęć, łamiąc zakaz , ale bardzo dyskretnie mamy więc tych zdjęć niewiele. Panowie chodzą w kamizelkach czarnych lub białych. Białe świadczą o wyższym statusie, Panie mają czarne wełniane ciepłe spódnice.
Zwiedzamy miejscowy kościół Indian , którym ja jestem bardzo wzruszona. Religia Indian to połączenie katolicyzmu i Prekolumbijskich wierzeń. Watykan dopuszczać ma synkretyzm religijny u Indian. Podłoga kościoła wysypana jest Igliwiem lub trawą, nie ma elektrycznego oświetlenia , pali sie bardzo dużo świec, które przeglądają się w lustrach. Po bokach znajduje się bardzo dużo obrazów świętych. Indianie wykłócają się z nimi o sprawy nie załatwione, obracają "buzką" do ściany . w kościele nie ma kapłanów, nie odprawiane są msze, istnieje natomiast instytucja szamana. I bardzo dobrze... Zamieszkują tę wioskę Indianie Tzotzil
Po wiosce indiańskiej przyszedł czas na wodospad Aqua Azul i woda rzeczywiście jest azul, wodospady, które spiętrzają rzekę Tulija są bardzo piękne.
To były chyba najpiękniejsze ruiny w Meksyku, a Pilotka opowiadała, ze to tylko 5%. Ruiny ukryte są w dżungli, zamieszkane były przez Majów, którzy stworzyli tam kompleks świątyń, pałąców . świątynia Inskrypcji, gdzie odnaleziono grób Pakala, obok grób Czerwonej Królowej - kobiety tajemniczej, nie wiadomo, czy matki, czy żony... Obok pałac - budynek z dziedzińcami, toaletami, tunelami zwieńczony wieżą , najprawdopodobnie służącą jako Obserwatorium Astronomiczne, oglądamy tutaj także boisko do gry w piłkę. gra w pelote była grą bardzo ważną wsród Majów, kończyła się złożeniem ofiary z przegranej drużyny. można było odbijać piłkę biodrami, kolanami, łokciami i ramionami. Wokół boiska niw ma trybun, nie była to więc gra dla zabawienia tłumów, było tylko miejsce dla dostojników i sędziów.
Inne światynie to świątynia Słońca, Krzyża, Krzyża Liściastego. Wspinamy się na Świątynię Słońca, robimy masę zdjęć, chcemy utrwalić to cudne miejsce.
Majowie bardzo wiele uwagi przywiązywali do czasu, kalendarza. W kalendarzu haab rok liczył 365 dni - 18 miesięcy po 20 dni, w kalendarzu tzolkin - było 260 dni. połozenie ciał niebieskich decydowało o ich życiu- czasie siewu, potem zbiorów, pory deszczowa i sucha zmieniają się nagle , dziś sucho jutro ulewa... Majowi także odprawiali skomplikowane obrzędy swym bóstwom ; tańczono, składano ofiary najpierw ze zwierząt, potem ludzi. upuszczano krew z uszu, języka, genitaliów. składano też ofiary do świetych studni- cenote. dużą role jako bóstwo odgrywał bóg kukurydzy.
Miasto zostało opuszczone przez Indian w X wieku, a odkryte w XVIII.
tu spotykamy na biało ubranych chłopców z plemienia Lakadoni, którzy sprzedaja łuki własnej roboty. Lakandoni zamieszkują głęboką dżunglę, żyją w małych wapólnotach po 2 lub 3 rodziny, utrzymują się z tego co daje im dżungla.
tyle jeszcze atrakcji , więc jedźmy dalej do Uxmal, po drodze zatrzymamy się przy zatoce Meksykańskiej na malutkie plażowanie.
Uxmal- w języku majów oznacza budowany 3 razy, tak naprawdę to doliczono sie tu 5 okresów budowy, też przepiękne miejsce, pełne magii i czarów. Piramida Wrózbity- jedyna zachowana światynia owalna - legenda głosi, że postawił ją w ciągu jednej nocy syn czarodzieja, który narodził się z jaja. Czworokat Mniszek natomiastprzypomina kruzganek klasztoru. Fasadę klasztoru zdobią liczne maski Chaca boga deszczu. Bo z deszczem w tym rejonie krucho... W Uxmal wodę zbierano i przechowywano w wydrążonych w kamieniu i pokrytych wieloma warstwami gipsu zbiornikach w kształcie butelki. jest tu także boisko do gry w pelote z zachowanym kamiennym okręgiem wbudowanym w ścianę. Piękne to wszystko. Pałac Gubernatora znajdujący się tutaj jest największą budowlą preklumbijską w Ameryce.
atrakcji dla nas nie koniec. Kolejną jest park różowych flemingów w Celestun. Oprócz flemingów oglądaliśmy kormorany i pelikany. To moje pierwsze spotkanie z tymi ptakami na żywo. Było cudnie co pokarzą zdjęcia.
Przed kolacją Merida, nie zdecydowaliśmy się na przejażdżkę dorożkami, poszliśmy na spacer na pieszo. Oglądaliśmy katedrę, klimatyczny rynek, śliczne kamieniczki, dom rodziny Montejo. Jaki piękny jest ten Meksyk
Po sniadaniu zwiedzamy w Izamal klasztor dominikański Matki Boskiej , cały żółty . Tutaj Jan Paweł II odprawił mszę św tylko dla Indian w ich ojczystym języku. Dla Indian Jan Paweł II jest szalenie ważny, to jest ich papież , Oni go kochają, uwielbiają, napewno odwzajemnioną miłością z nieba. Izamal to także ważny ośrodek Majów z ruinami porośniętymi trawą.
Chichen Itza ośrodek kultury Majów, choć większość budowli wznieśli Toltekowie i rozpowszechnili kult Quetzalcoatla ( Kukulkan ) . Obecny jest tu także kult Chaca boga deszczu . w końcu nie ma tu rzek, gdzie niegdzie studnie krasowe, cenote, co niektóre święte zresztą. Największa u piramida właśnie Kukulcan to swoiste skrycie czasu: schody z 4 stron liczą 91 stopni + platforma na szczycie daje 365 dni. . Po każdej stronie 52 płyt symbolizujące 52 - letni cykl kosmiczny. 21 marca wąż grą światła i cieni schodzi na ziemię, a 21 wrześna pokonuje drogę odwrotną. świątynia Wojowników stoi nieopodal z posągiem chacmool z miejsca na serce dzielnych wojowników. Chacmool to wpływ tolteckiej kultury. Jest tu też boisko do gry w pelote, najwieksze w Mezoameryce , święta studnia poświęcona Chacowi, dalej Obserwatorium
i kończy się nasza wycieczka , półtora dnia spędzimy na beztroskim lenistwie. Gdybym miała tak spędzić 2 tyg urlopu chyba bym oszalała. Nie mniej to był największy hotel w jakim do tej pory mieszkaliśmy, z mnóstwem restauracyjek z całego świata. My oglądalismy tu tylko część hotelową
Meksyk nas zauroczył tyglem wszystkiego : architektury, przenikaniem się kultur, Meksykańczycy wydali nam się bardzo otwarci , a przy tym jacyś dumni z tego, że są Meksykanami. Bardzo Meksyk wszystkim polecem, nie wiem , czy tu jeszcze wrócimy, pewnie nie, zostają mi wspomnienia zdjęcia i ogromny szacunek do tego kraju
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Dojechałem do końca i jestem pełen podziwu dla tych wszystkich wspaniałości, które były Waszym udziałem. Pozdrawiam.
-
Aniu, jeszcze tu wrócę. Pozdrawiam.
-
...a przecież to na pewno nie jedyne 3505 km, które warto przejechać w Meksyku!...
-
...dzieci raczej nigdy nie wpisują się łatwo w życie rodziców ... :-) ...
-
Bardzo dziękuję Smoku za przyznanie tytułu , zaszczyt to dla mnie . w uzupełnieniu dodam , że gdyby to kobiety były Wielkimi Konkwistadorkami to pewnie kultura Majów, Azteków i in. kwitła by do tej pory. w Meksyku nie licząc podróży spędziliśmy 14 dni , podróżowaliśmy autokarem razem z 30 innymi osobami, bardzo , bardzo zorganizowanymi zresztą, których z tego miejsca serdecznie pozdrawiam i Panią Pilotkę też, krótko mówiąc była to wycieczka zorganizowana , gdyż ograniczają nas urlopy i dzieci, które zostawiamy i za którymi strasznie tęsknimy...
-
Przejechałem cały Meksyk i warto było piękna podróż super zdjęcia .Ja tam na plażach Acapulco i Cancun mógłbym leżeć wiele tygodni ale to leżenie to najlepiej po długim zwiedzaniu kraju
-
...a dom Państwa Amarasekarów w Acapulco, fantastyczny ... :-) ... !
-
Przeczytalem i ogladnalem wszystko od deski do deski! Jestem pod wrazeniem! Napisalas bardzo ciekawy i rzeczowy, nasaczony rzetelnymi informacjami tekst, w ktorym jednoczesnie jest duzo osobistych wkladek, dzieki czemu przyjemnie sie go czyta. Znalazlem u Ciebie szereg pieknych zdjec, a najwieksza rewelacja sa, moim zdaniem, zdjecia flamingow :-)
Z Twojego tekstu i zdjec wynika, ze mielscie bardzo napiety harmonogram i nie proznowaliscie. Objechas na prawde niezly kawalek tego wielkiego i pieknego kraju a za ten wyczyn pragne Ci nadac honorowy tytul Wielkiego Konkwistadora :-)
Powiedz mi jeszcze jakimi srodkami lokomocji poruszaliscie sie i jak dlugo trwala Wasza podroz. -
Ania,kaktusy są cudne !
-
...tradycyjnie zapowiadam, że jeszcze wrócę i to na pewno nie raz!...
-
Odbyłem identyczną wyprawę w listopadzie,na szczęście przy lepszej pogodzie.Jak nie widziałaś moich refleksji z Meksyku zapraszam do podróży "Od oceanu do oceaonu" .Pozdrawiam
-
Jako pierwszy mam zaszczyt postawic plus i sie wpisac, ale jeszcze sporo czasu minie nim sie dokladnie z Twoja relacja dokladnie zapoznam, po zapoznac sie musze dokladnie!! Bede to robil po kawalku :-)
Pozdrawiam i dziękuje za piękną relację